Jan 14:23

Nagrania audio

31.01.2021 wieczorne Marian - Jezus Chrystus nasz żywot wieczny

31.01.21r. Jezus Chrystus nasz żywot wieczne (wieczorne).

 

 

 

Naszą radość trzeba wysterować, to musi Bóg wysterować nasza radość, ponieważ w naszym ziemskim doświadczeniu spotkaliśmy się z dwiema naturami, spotkaliśmy się ze starą naszą naturą człowieka, który żył w grzechu w swój własny sposób i spotkaliśmy się z naturą Chrystusa, który przyszedł nas zbawić i zobaczyliśmy, że te dwie natury zupełnie nie pasują do siebie. I zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w takim olbrzymim doświadczeniu z czego się radować, czy radować się ze swoich starych sposobów i umiejętności? Czy radować się z Chrystusowych umiejętności i sposobów działania? A więc w sumie radość naszą trzeba też przesterować, bo my się po ludzku radowaliśmy z tego, że nam się udało, powiodło, takie mieliśmy swoje zadowolenia, byliśmy lepsi od kogoś na przykład, albo coś tam i wtedy byliśmy zadowoleni, a jak nie, to znowuż byliśmy smutni. A tutaj mamy doświadczenie, że to, co jest w Chrystusie zupełnie inne niż u nas. Dlatego Słowo Boże mówi, żebyśmy się w Panu radowali, to znaczy radowali się z Pana, radowali się z tego kim On jest, co On wnosi w to nasze doświadczenie ziemskiego życia. On przyniósł nam wspaniałe życie i teraz my sami rozumiemy, nie trzeba nam dużo tłumaczyć, że my sami dobrze wiemy jak to wygląda, jak wygląda nasze rozsądzanie i przyjmowanie. Czy my tak chętnie przyjmujemy życie Jezusa? Czy bronimy się przed tym życiem Jezusa, obawiając się, że to będzie kosztowało to nasze stare życie coś. I wzbraniamy się przed tym, bo obawiamy się, że będziemy później lekceważeni albo wyśmiani, albo uznani, że szkoda tych ludzi, bo coś tam tracą.

Mamy doświadczenie dwóch żyć, dwóch doświadczeń życia tutaj na ziemi. Jedno Adama, nasze to zagubione, w różny sposób prowadzone, zawsze zły, tak czy inaczej zły, kończące się tu grzechem, tam grzechem, a więc codzienne grzeszenie, codzienne chodzenie za pożądliwością ciała, w sumie takie psute życie. I zaczęliśmy doświadczać kiedy no stało się to, że nastąpiło poruszenie naszego wnętrza do Pana Jezusa i kiedy zaczęliśmy poznawać życie Jezusa, zaczęliśmy być zadziwieni, że można takie życie w ogóle na ziemi prowadzić. A więc zaczęło to dla nas mieć takie olbrzymie znaczenie, no to zadziwiające w sumie znaczenie, tacy zadziwieni, że coś takiego można zrobić. To wydaje się niepojęte, ale to zadziwienie powinno nam towarzyszyć już do końca. To znaczy, że zadziwiające życie Jezusa powinno nas zadziwiać nieustannie przez to, że my wzrastamy, rozwijamy się.

Kiedy my odwracamy się od życia Jezusa i z powrotem wracamy pod swój sposób życia, wtedy to zadziwienie znika i człowiek już się w sumie nie dziwi, prowadzi już życie takie jak już sam też potrafi, czy sama potrafi, a więc nie ma nic zadziwiającego w sumie w tym życiu, no takie normalne gotowanie, pranie, do roboty, robienie kapci, chodzenie do kotłowni, no takie zwyczajne życie po prostu. Później już leci obiad, kolacja, śniadanie, kąpanie i dzieci, zadowolenie, że już śpią i tak w kółko, w kółko, w kółko. A więc coraz bardziej gdzieś nakręca ten fizyczny sposób funkcjonowania, a jednakże Słowo Boże do nas mówi, że wszystkim musimy odnaleźć Chrystusowe życie, a więc w podchodzeniu do siebie nawzajem, w reakcjach między sobą musimy odnajdywać Chrystusa w nas i to jest właśnie to po co my tu jesteśmy, żebyśmy nauczyli się jak usuwać stare, a jak przyjmować Chrystusowe.

Powinniśmy wszyscy być zafascynowani Chrystusem, bo to jest chrześcijaństwo. Kiedy życie Chrystusa nie jest dla nas fascynujące, to my po prostu nie mamy pociągnięcia. My zawsze musimy być jako ludzie pociągani, zawsze do czegoś pociągani. Najlepiej gdy pociąga nas Pan i za Panem biegniemy i wtedy doświadczamy, że Jego życie dla nas znaczy więcej niż wszystko, co tutaj jest na ziemi w ogóle. My jesteśmy wtedy w stanie zrezygnować z wszystkiego, aby tylko posiąść Jego życie. My nie myślimy jak my się zmienimy, my myślimy, że On jedynie potrafi nas zmienić. I to jest właśnie ta zasada, że nie my się zmieniamy, ale będąc z Chrystusem, wpływ Chrystusa jest na nas tak wielki, że pod wpływem kosztowności poznawania Chrystusa my się poddajemy przemianie i wtedy stajemy się coraz bardziej podobni do Niego. Ale to sprawia Pan, a nie my. Ale nas musi zawsze pociągać On, do ostatniego tchnienia, bo jeśli nie On no to jakie życie może nas pociągnąć? No, tylko stare innego już nie ma. Albo stare albo nowe życie.

Myślę, że warto by było właśnie o tym porozmawiać, żebyśmy byli jako ludzie rozumni i mieli zrozumienie, że początek naszego nawrócenia, to jest bardzo w sumie łatwy, bo wtedy nawet nie myślimy, niewiele wiemy, ale za to ciągnie nas do Boga i to jest tak silne, że mimo wszystkich tych różnych grzechów, wszystkiego, jednakże doznajemy, że potrzebujemy tego Boga w swoim życiu, ale potem następuje działanie gdzie Bóg musi współdziałając z nami usuwać z nas to nasze stare życie i wtedy rozpoczyna się konflikt, konflikt ciała z Duchem. Zaczynamy doznawać, że chcielibyśmy tak, ale my nie chcemy płacić ceny. Jeżeli my długo będziemy trwali w takim konflikcie, to najczęściej on się kończy porażką. Im dłużej człowiek się waha, tym łatwiej później jest mu zrezygnować z Chrystusa, bo nie poznając dalszych kroków życia w Chrystusie człowiek zaczyna tracić. Tak jak Izrael był zadowolony, wdzięczny, a potem raptem znikało. No bo jeśli nie doznawali dalej zadowolenia bycia z Bogiem, no to wracał stary człowiek i znowu zaczynało się szemranie, narzekanie, czy inne rzeczy. A więc w sumie na ziemi mamy doświadczenie, że myśmy już poznali nowe życie, a więc jesteśmy świadomi, że istnieją dwa życia na ziemi, życie stare i nowe. My już musimy wybierać, bo my nie możemy, bo jeżeli byliśmy nierozumni, nie wiedzieliśmy no to jak mieliśmy wybierać? Nie mieliśmy szansy wybierać między jednym, a drugim, ale z chwilą kiedy staliśmy się chrześcijanami, od tej chwili zaczęliśmy mieć możliwość wyboru i teraz właśnie jest ta cała bitwa, która się toczy, na ile my będziemy chętni, żeby Duch Święty nam pomógł w tym wybieraniu, a na ile nie. Słowo Boże mówi o gaszeniu Ducha Świętego, a więc o sposobie gaszenia tego, który przyszedł, jak Chrystus, aby uratować nas, zbawić nas, wyzwolić nas. A więc zaczyna się doświadczenie twoje i moje, każdego z nas, wszyscy je mamy. Dobrym na to właśnie jest sposobem tak jak Pan powiedział, wyprzyj się siebie, weź swój krzyż, pójdź za Mną i naśladuj Mnie. To jest dobry sposób na to, żeby jak najłatwiej to uwalnianie i napełnianie przebiegało. Kiedy my spędzamy wszystko z Panem Jezusem, idziemy do pracy z Panem, wracamy, myślimy o Nim, po prostu On jest naszą tęsknotą, On jest naszym pragnieniem, chcemy poznawać Go więcej, czytać o Nim, to wtedy to wszystko w nas pociąga nas do Pana i wtedy te przemiany następują dosyć sprawnie. Czasami ludzie się pytają: ile czasu trzeba, żeby nas zmienić? Tyle ile my uważamy, żeby się bronić przed Panem. Możemy się bronić i dwadzieścia lat przed Chrystusem. No są, bronią się, bronią się i to stale się bronią, nie chcą Go dopuścić do końca, nie chcą pozwolić, żeby On przekształcił to, co jest. Z jednej strony nie odejdą, bo wiedzą, że jest, ale z drugiej strony nie poddadzą się, bo coś mają jeszcze tak silnie swego pilnowanego. A tak jak mówię, im dłużej to trwa, tym trudniej się tego później pozbyć. U dziecka łatwo się kształtuje, u dorosłego już jest inaczej. Pan Jezus powiedział: Bądźcie jak dzieci, bądźcie łatwi w poddawaniu się, wtedy łatwiej będzie was nauczyć jak się uratować, jak żyć.

Jeżeli my w ten sposób będziemy podchodzić do tego i szanować życie Jezusa, które On nam przyniósł, wtedy w tej walce będziemy traktować Jezusa jak Przyjaciela i chętnie będziemy chcieli Go słuchać, co On do nas mówi. A jeśli nie, no to wtedy jest tak, a nie mam czasu, nie mam czasu zastanowić się, nie mam czasu się modlić, nie mam czasu nawet posłuchać kazań, cały czas coś jest, coś się dzieje. To znaczy, że ciało skupia na sobie uwagę, żeby człowieka odciągnąć. Dlatego Słowo Boże mówi o wykupywaniu czasu, to jest tak, że trzeba wykupić, bo to ciało nie chce za darmo oddać tego czasu, trzeba go naprawdę mocno naciskać to ciało i wręcz przymuszać nie raz do tego, żeby ono się poddało temu wpływowi.

Psalm 133, dlatego tak ważne jest poznawanie, bycie z Panem, kosztowanie, radowanie się czy smucenie się, takie objawy rzeczywistości, że człowiek jest poruszany ku Panu. I w tym Psalmie 133 czytamy:

 

„Pieśń pielgrzymek. Dawidowa. O, jak dobrze i miło, Gdy bracia w zgodzie mieszkają! Jest to jak cenny olejek na głowie, Który spływa na brodę, Na brodę Aarona, Sięgającą brzegu jego szaty. Jest to jak rosa Hermonu, Która spada na góry Syjonu. Tam bowiem Pan zsyła błogosławieństwo, Życie na wieki wieczne.”

 

Co więc tutaj psalmista chce powiedzieć? Psalmista chce nam powiedzieć, że, gdy my między sobą uzgodnimy, że nie kłócimy się o nic, że szukamy między sobą pokoju, staramy się rozsądzać wszystkie sprawy w taki sposób, żeby nie zakłócać między nami społeczności, miedzy nami relacji i jesteśmy zgodni w tym, żeby to robić i będziemy unikać, żeby diabeł przeszkadzał nam w tym, wtedy Bóg mówi, że On wtedy będzie zsyłał na nas błogosławieństwo. A co tym błogosławieństwem jest? Życie na wieki wieczne.

To jest to, co my naprawdę potrzebujemy, potrzebujemy życia, żyjemy w miejscu, w którym się normalnie umiera. I Bóg mówi: Jeżeli zdecydujecie się, że zależy wam na tym, żebyście żyli i to prawidłowo żyli, to przestańcie z sobą walczyć, zacznijcie szukać pokoju i dążyć do niego, a wtedy Ja ześlę na was błogosławieństwo, bo to jest błogosławione życie Jezusa Chrystusa. I kiedy my jesteśmy sami, to jest to proste, bo z sobą musimy załatwić tematy, jakie są, funkcjonują, są one różne, czasami my się z sobą samymi nie zgadzamy, nie możemy dojść do jedności i mamy dwa zdania, albo tak, albo tak i nie wiemy sami. To co trudne teraz z tyloma ludźmi dojść do ładu, żeby to połączyć, a więc musi nas interesować jeden temat, życie. Każdy z nas wie, że musimy umrzeć, a dowiedzieliśmy się, że możemy jednakże żyć. A więc zainteresowani życiem, jesteśmy zdecydowani, żeby przestać walczyć, żeby Bóg zaczął zsyłać na nas to życie, żeby On zaczął obdarzać nas takim życiem jakie jest zgodne z Jego wolą i które On może wprowadzić do wieczności.

My też musimy być tym zainteresowani, to nie jest tak, że my będziemy jak małe dzieci w sporach, kłótniach i waśniach itd. i nastawieniach, a tu spływa na nas obfite życie. I my tacy, ale to super jest, my się kłócimy, waśnie, a tu żyjemy coraz bardziej. Nie ma tak, że z chwastu zrobisz coś pożytecznego, chwast to chwast. Musimy zrozumieć, że Bóg chce przychodzić i napełniać, ale On mówi też, ż dobrze gdy my zdajemy sobie sprawę, że z ciała to jesteśmy kłótliwi i lubimy postawić na swoim, ale z powodu życia chcemy ustąpić. Tak jak było za czasów Nehemiasza, oni też uzgadniali w tym momencie: przysięgamy, że więcej nie będziemy tego robić, nie będziemy sprzedawać braci, nie będziemy sprawiać, że oni będą musieli sprzedawać swoje córki, czy synów, nie będziemy tego już więcej robić, bo z tego powodu Bóg nas wypędził. No, z powodu konfliktu, nieposłuszeństwa. Jeżeli my się nie będziemy słuchać Boga dalej, no to jak ma się dziać lepiej.

Słowo Boże określa nam, że to wtedy jest jak obfitość spływająca z góry na dół i wtedy my doznajemy, że zaczynamy tętnić życiem, zaczyna się w nas dziać coś pożytecznego, coś dobrego.

W 1 Liście Piotra, ogólnie jesteśmy smakoszami i dobrze, że Bóg dał nam możliwość rozpoznawania smaków i lubimy pewne rzeczy i one nam bardzo smakują i jesteśmy szczęśliwi, gdy możemy je spożywać, no najczęściej takim czymś jest słonecznik, więc obficie spożywany i widać od razu jak spotkanie się zaczyna, to zaraz słonecznik ma wzięcie. Rozpoznajemy smaki i to jest bardzo dobre, fizycznie dobrze, że tak rozpoznajemy, to sprawia nam też przyjemność. Jest jeden smak, który też koniecznie musimy rozpoznać, który sprawia największą przyjemność. I o tym właśnie pisze Piotr tutaj w 2 rozdziale:

 

„Odrzuciwszy więc wszelką złość i wszelką zdradę, i obłudę, i zazdrość, i wszelką obmowę jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu, gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan.”

 

Gdyżeście zakosztowali, że dobrotliwy jest Pan. Kiedy my poznaliśmy smak Chrystusa, to ten smak przewyższył wszystko i gotowi byliśmy zrezygnować z wszystkiego, ale nie z Chrystusa. Pamiętasz to? To jest właśnie to, o czym pisze Piotr. Wszystko straciło wartość, smaki świata stoczyły się po prostu, a ten smak zaczął nas pociągać. Zaczęliśmy po prostu delektować się Chrystusem, zaczęliśmy smakować Jego słowo, z tym słowem chodziliśmy spać i wstawaliśmy rano, śniąc o nim, radując się tym, że możemy czytać je, to jest właśnie to. Rozpoznaliśmy najpotężniejszy, najwspanialszy smak jaki jest na tej ziemi, smak życia wiecznego, życia Chrystusa. I ten smak pozwolił nam na pokonanie wielu przeszkód, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, że przecież nie możemy zrezygnować z Jezusa, bo gdy poznaliśmy już jak dobrotliwy, jak dobry jest dla nas Pan, jak zmienia nas Ten Chrystus, to wtedy zdawaliśmy sobie sprawę, że zostawienie Chrystusa, to jest tragedia dla nas. I to prawidłowe, wtedy ludzie naciskali, a my wiedzieliśmy, nie zrobimy nic z tych rzeczy, bo my nie możemy już tego zrobić, zakosztowaliśmy jak dobrotliwy jest Pan i już nie jesteśmy w stanie zrezygnować z tego, żeby znowuż kosztować w tych światowych jakiś tych smakach, takich czy innych.

 I to jest prawidłowo, w ten sposób rozpoczyna się prawdziwe doświadczenie, że zasmakowało nam inne życie. Wiecie i dobrze, żeby to utrzymać do samego końca. Ten smak Chrystusa musi zawsze przewyższać wszystko, co tu na ziemi jest, wszystkie smaki tego świata, wszystkie pożądliwości tego świata, musi Chrystus przewyższać w nas nieustannie i wtedy będzie prawidłowo, my nie będziemy rezygnować z Chrystusa, bo nikt nie rezygnuje z czegoś, co jest doskonałe na konto czegoś co przemija, na konto życia, które skończy się w prochu, a później w gehennie.

5 rozdział listu do Hebrajczyków, 13 i 14 wiersz:

 

„Każdy bowiem, który się karmi mlekiem, nie pojmuje jeszcze nauki o sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem; pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego.”

 

A więc mamy znowuż, że karmienie się początkiem życia Chrystusa w nas, staje się dla nas czymś drogocennym, później coraz bardziej się smakujemy i wchodzimy w sprawiedliwość Chrystusową i w tej sprawiedliwości właśnie wielu sobie przestaje radzić. Bo dopóki takie zadowolenie z tego, że jak niesieni na rękach Chrystusa przez to życie, w zadowoleniu, w szczęściu, a potem raptem postawienie nas na nogach i powiedzenie: A teraz idź i żyj tym, co już poznałeś, czy poznałaś, idź i żyj, bo to pomaga później, żebyśmy rozwijali się prawidłowo. Nie można nas cały czas na rękach nosić. Dlatego Bóg stawia nas tutaj, po tym pierwszym takim zachwycającym okresie, kiedy to jest po prostu, no jakbyś prawie w niebie był, bo to jest przedsmak nieba i tak musi być, później Pan stawia na nogi i teraz mówi: Idź, idź w sile tego pokarmu, idź i ucz się dalej Pana. Niech On zawsze będzie dla ciebie najważniejszy i najcenniejszym, niech życie wieczne ma dla ciebie większą wartość niż to przemijające. Gdy cokolwiek będziesz wybierać między dobrem a złem, patrz na wieczne życie, żeby wybrać je a nie to przemijające. Wtedy wygrasz, wtedy poradzisz sobie i dlatego sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Ta sprawiedliwość wynika z wierzenia w Chrystusa i pewności, że to kim Chrystus dla nas jest, jest cenniejsze od wszystkiego cokolwiek tutaj jest.

 I później w tym 6 rozdziale też tego Listu do Hebrajczyków mamy od 4 wiersza, i to jest takie ostrzegające nas:

 

 Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko.”

 

 Bóg kiedy dał nam, ten pokarm i okazał nam jak wiele on dla nas znaczy, to On też chce, abyśmy byli wytrwali w tym, żeby pozostać na tym pokarmie, żebyśmy nie schodzili znowuż i nie karmili się jak świnie, czy jak psy po prostu, do starych rzeczy, byśmy znowuż nie czerpali zadowolenia z złośliwości, z chamstwa, z zawiści, czy z innych rzeczy, tylko żebyśmy z łagodności, miłości, wytrwałości, wstrzemięźliwości, z tych prostych, wspaniałych działań Chrystusowego życia w nas. To jest ostrzeżenie, że smakowanie też powoduje to, że komu więcej dano, od tego coraz więcej się też wymaga. Ale to jest prawidłowe, my robimy to wobec dzieci przecież i nie myślimy sobie, że my je krzywdzimy kiedy od nich wymagamy, raczej uważamy, że uczymy je rzeczywistości, żeby one wyrosły, żeby były dojrzałe, żeby umiały sobie radzić w życiu. Tym bardziej Ojciec niebiański uczy nas, abyśmy dorastając coraz bardziej wybierali, coraz bardziej uczyli się tego, co jest potrzebne mając zawsze Jezusa przed swoimi oczyma, patrząc zawsze na Jezusa na sprawcę i dokończyciela wiary. On też jest tym chlebem żywota, kto karmi się ciałem Chrystusa i pije krew Jego, żyć będzie na wieki. Nas interesuje życie, życie Chrystusowe. Życie wieczne to jest Chrystus, to nie jest jakieś życie wieczne, tylko to jest Chrystus. Stare życie to nie jest jakieś życie, to jest życie grzesznika. Stare życie jest zawsze życiem grzesznika, to nie jest życie świętego. Stare życie jest zawsze grzesznika, nowe to jest Chrystusowe, tam nie ma grzechu. Dlatego ci, którzy są w Chrystusie nie grzeszą, bo oni nie mogą grzeszyć, gdyż ten posiew jest w nich i oni są wprowadzeni w kosztowność. Dlatego wróg tak walczy, żeby nam powpychać inne smaki jakieś, takie, a takie może i wtedy się może poczujemy lepiej czy coś. Człowiek czasami się czuje się lepiej jak się wygada, ale czasami nie rozumie, że gdy się wygada, to sobie więcej kłopotów narobi niż uzyskał, bo niby coś wyrzucił z siebie, ale nazbierał sobie mnóstwo, bo z każdego nierozważnego słowa zdamy sprawę. Więc ciało niby się uwolniło, ale odpowiedzialność pozostanie.

W 1 Liście Jana mamy tu wspaniałe słowa, apostoł Jan pisze:

 

Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota - a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został”

 

Myśmy Go dotykali, oni widzieli życie wieczne, widzieli Chrystusa, to jest życie wieczne. Oni widzieli jak wygląda życie wieczne, patrzyli na Chrystusa i widzieli życie wieczne, dotykali się tego życia wiecznego i mówią: Piszemy to abyście się wy radowali, życie wieczne było na ziemi, życie wieczne oglądaliśmy, jak się porusza, jak wygrywa bitwę, jak dokonuje cudów. Widzieliśmy życie wieczne, to jest właśnie to fascynujące, o którym pisze Jan, jesteśmy rozradowani, że zobaczyliśmy życie wieczne, że nie to, że ktoś nam opowiada, jest jakieś życie wieczne tylko oni mówią: Myśmy je zobaczyli, dotykaliśmy i wiemy, to jest Jezus Chrystus i dlatego oni stracili to ziemskie, poszli za Nim i wygrali bitwę i dlatego wszyscy oni wygrali należąc do Jezusa do końca i zwiastując życie wieczne innym, to znaczy Jezusa Chrystusa. Wiedzieli już, że prawdziwy sens dla nas tu na ziemi być, to żyć dzięki Jezusowi, bo to życie jest piękne, Bóg ma w nim upodobanie i Bóg się do tego życia przyznaje.

Prawdziwe życie, to Jezus. Chodzili z Nim, słyszeli Go, On do nich mówił, uczył ich. Wspaniałe doświadczenie, które nam też nam też przekazali opisując w jaki sposób Jezus to robił. Te ewangelie ,to jest ta radosna nowina opisująca nam jak żyje życie wieczne na ziemi, w jaki sposób słowo żywota porusza się po tej ziemi, abyśmy byli pewni, że to samo z nami jest. I dzisiaj chociaż Go nie widzieliśmy, miłujemy Go, bo wiemy, że taki sam wczoraj, dziś i na wieki jest Jezus Chrystus. A więc życie wieczne nadal wiemy, że to Jezus, nie jakieś życie. Rozumiecie, wielu wierzących ludzi myśli, że życie, które prowadzą, to jakieś życie i jest dobrze. Nie, to nie jest jakieś życie, to jest życie, którym jest Jezus Chrystus. Jeżeli nie jest to Jezus Chrystus, to my prowadzimy dalej Adamowe życie. Rozumiecie, bo albo Jezus albo Adam. Nie idzie tych dwóch, jasne że w doświadczeniu oczyszczania się tak to funkcjonuje, że stare jest z nas usuwane, a nowe napełnia nas coraz bardziej. Ale gdy my zatrzymamy tą działalność i wtedy przestaniemy to oczyszczać, to tak jak na wysypisku śmieci, jeśli nie oczyszczasz wysypiska śmieci, to ono też się w końcu przepełni, czy cokolwiek innego. A więc jeżeli nie oczyszczamy się, to te grzechy z powrotem zaczną nas napełniać i zasypani zostaniemy starymi sposobami jakimikolwiek.

Musimy się bronić przed starym człowiekiem, jak? Trwając w nowym. To jest najlepsza obrona. Ludzie wyrzekają się, przeklinają stare życie, mówią: Nienawidzę cię i nic to nie da i dalej żyją po staremu. To nic nie da, jeśli nie będziesz czerpać z nowego, to stare jest tyranem, ono się nie przejmuje tym, że mówisz: Idź precz i cokolwiek innego, ono będzie dalej jak tyran, który trzyma i nie puści cię dopóki nowe życie nie zdepcze tego tyrana i doznasz uwolnienia. Tak się zaczęło nasze zbawienie i tak to wygląda do końca. Jeżeli nowe życie w nas ma siły, prężność Chrystusa, to my wtedy wiemy co to jest życie. Nie mówimy: A już ze mną jest dobrze. A co z tobą jest dobrze? Czy to jest Chrystus w nas nadzieja chwały? Czy to jest pomyślunek ludzki? Czy to już jest wystarczające? Czy nie?

I w tym 1 Liście Jana też mamy w 5 rozdziale od 10 wiersza:

 

„Kto wierzy w Syna Bożego, ma świadectwo w sobie. Kto nie wierzy w Boga, uczynił go kłamcą, gdyż nie uwierzył świadectwu, które Bóg złożył o Synu swoim. A takie jest to świadectwo. że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego. Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota.”

 

To nie jest taka litera, kto ma Syna ma żywot, znaczy, że Syn to żywot. Jeżeli żywot to Syn, to w nas, kiedy widać Syna, to jest żywot, nie to, co my mówimy: No, żyjemy. Faryzeusze mówili my też żyjemy, uczeni w Piśmie żyli, arcykapłani żyli, kapłani ci żyli, wszyscy żyli, a Jezus mówi, że są martwi, bo w sumie nie żyli, okłamywali samych siebie. Życie to Chrystus i dlatego my rozsądzając, mamy oparcie, my mamy poznanie, że rozpoznajemy nasze życie po Chrystusie w nas. Bo ludzie czasami mogą sobie myśleć, a jak ja sobie poczytam trochę więcej, to już będę bardziej jak Chrystus. Oczywiście, dobre jest czytanie Biblii i konieczne, żeby czytać, żeby poznawać to, co jest napisane w Biblii, ale to życie Chrystusa musi w nas właśnie tak funkcjonować jak jest w Biblii napisane.

Kto wierzy w Niego, kto będzie wzywać Jego imienia. A więc kto ma Syna ma żywot, kto nie ma Syna Bożego nie ma żywota. Nie ma rozłączenia, życie i Jezus to jedno, On jest życiem wiecznym. Kto trwa w Synu, trwa w życiu wiecznym. Kto nie trwa, ten nie trwa w życiu wiecznym. A więc dla mnie i dla ciebie to nie jest religia wyjściem, wyjściem, żeby się z tej ziemi uratować jest tylko Jezus. Żadne życie religijne nie uratuje człowieka, Jezus jest jedynym Zbawicielem. Wiedząc o tym toczymy już bój ze świadomością tego w kim jest nasze zbawienie, że to jest Jezus i dlatego jesteśmy pewni, że On miłując nas nie zostawi nas, gdy my Go wzywamy, bo Go potrzebujemy, ale sposób w jaki On będzie nas kształtował, to jest Jego sposób, nie nasz, my nie możemy Mu narzucić naszego sposobu ratowania się, bo on nie funkcjonuje, nie działa. On ma Swój sposób zbawiania, ale my musimy być nieustannie dla Niego, czy jemy czy pijemy, to Pańscy jesteśmy. Musimy tak funkcjonować i wtedy to będzie dobrze wtedy to życie będzie w nas dokonywać swego potężnego działania. Pamiętamy jak w Ewangelii Jana w 11 rozdziale Pan Jezus powiedział w tym 25 wierszu:

 

„Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie.  A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.”

 

A więc wiara w Jezusa Chrystusa, wiara w życie wieczne, wiara w Tego, który potrafi to zrobić, który jest życiem wiecznym. To nas napełnia życiem. Nie może być napełnionym przez Chrystusa bez życia Chrystusa, bo to jest nierozłączne, On jest życiem wiecznym. Zawsze przyjmowanie Chrystusa jest przyjmowaniem życia. Nie może ktoś powiedzieć, że przyjął Jezusa, a żyje dalej jak świat, bo to nie było przyjęcie Jezusa. Jezusa przyjmujesz, to życie przyjmujesz od Boga. A więc przyjmując życie ono zaczyna wpływać na ciebie i ty doznajesz siły, żeby radzić sobie w tych sytuacjach z pomocą Pana i zaczynasz wygrywać nad sobą samym z Panem. Wygrywasz nad tym swoim starym człowiekiem i okazuje się, że on wcale nie jest taki silny, że jest do pokonania dzięki Jezusowi Chrystusowi i wtedy nabierasz otuchy, doznajesz, że to jest szansa, dzięki Panu jest szansa i wtedy pilnujesz się Jezusa, bo tylko dzięki Jezusowi doświadczyłeś czy doświadczyłaś, że możesz pokonać swojego starego człowieka i wtedy Jezus staje się dla ciebie kimś najcenniejszym, najważniejszym, Jego chwalisz, Nim się chlubisz, Jego wysławiasz. I to jest efekt przyjmowania życia wtedy widzisz jak ono ratuje cię od ciebie samego, czy od ciebie samej i wtedy chwalisz Tego, który ci niesie w Sobie to uwolnienie.

W Liście do Rzymian w 6 rozdziale 22 i 23 wiersz:

 

 Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny.”

 

A więc Pan uwolnił nas od naszych grzechów na krzyżu Golgoty, tam zostały przybite wszystkie nasze grzechy, nasz cały list dłużny, krew Jego oczyściła nas, zostaliśmy uwolnieni od tego, co by nam przeszkadzało, zostaliśmy przez uwolnienie oddani w służbę Panu Bogu i zaczęło nam sprawiać przyjemność służenie Bogu. Czy doświadczasz tego, że sprawia ci to przyjemność? Ja doświadczam, że sprawia mi to przyjemność, ja się nie czuję zmuszony do tego, żeby służyć, cieszę się, że mogę służyć, że taką łaskę Bóg okazuje. To zawsze nas cieszy, że możemy służyć w dobrej sprawie, w końce nie musimy służyć w złej sprawie, kiedy coś się wydarzy takiego, to smucimy się oczyszczamy się, bo nie chcemy już służyć w złej sprawie, nie chcemy służyć grzechowi, nie chcemy służyć rozbojom, nie chcemy służyć kłótniom, zawiściom, nie chcemy temu służyć już, bo wiemy, że to nic nie pomogło i nie pomoże nigdy człowiekowi, że nigdy gniew do niczego dobrego nie doprowadzi, jak tylko do podarcia czegoś, potargania czegoś. Potrzebujemy spokoju Chrystusa, żeby nie dać się diabłu prowokować do takich czy innych poczynań, żeby znowuż nie pomyśleć, znowu straciłem czy straciłam czas na jakieś szarpanie się z czymś. A po co skoro Jezus jest Zwycięzcą nad tym. A więc skala wartości, pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny.

Chcemy z tej ziemi wydostać się i wejść do domu Ojca, chcemy zamieszkać na nowej ziemi, pod nowym niebem, chcemy być mieszkańcami nieba przez to doświadczenie, że żyje w nas Chrystus. I widzimy sens tego, tej walki zmagania się. Widzicie to? Po to potrzebujemy nawzajem Chrystusa, bo On musi nas łączyć, nie religia, nie zgromadzenie po ludzku biorąc. My wszyscy potrzebujemy uwalniania, nieustannego uwalniania. Jesteśmy w doświadczeniu przemieszczenia się w kierunku nieba, a więc nieustannie potrzebujemy oczyszczania nas krwią Chrystusa, żebyśmy cały czas pragnęli tego wspaniałego życia, dalej i dalej, dalej i dalej, by nigdy nie było nam dość, jeszcze więcej i więcej chcemy poznać Jezusa i wtedy widzimy jak te dni przepełnia Jezus. I to jest ważne.

 

 „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”

 

 Jest to Boży dar dla nas Życie Jezusa jest darem nie można sobie tego kupić, nie można na to zarobić, żadnymi rzeczami nie sprawisz tego życia, bo życiem jest Chrystus Jezus, On jest życiem, nie można Go sobie poskładać On jest cały, jednym życiem wiecznym.

W 1 Liście Piotra też w 2 rozdziale 24 i 25 wiersz czytamy:

 

„On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was. Byliście bowiem zbłąkani jak owce, lecz teraz nawróciliście się do pasterza i stróża dusz waszych.”

 

Poniósł nasze grzechy tam na drzewo, żebyśmy umarli dla grzechu, byśmy mogli żyć. Tak bardzo Mu zależy na tym, żebyśmy dzięki Niemu umarli i dzięki Niemu żyli. I wszystko dzięki Niemu, martwi i żywi dzięki Niemu. A więc nasze umartwianie polega na trzymaniu się Chrystusa, bo dzięki Niemu my jesteśmy martwi, On ma moc trzymać nas w śmierci i ma moc napełniać nas Sobą jako życiem. I dziękujemy Bogu za to, bo to jest z łaski, całkowicie za darmo, nie dla bogatych każdy może z tego korzystać.

Ewangelia Jana 6 rozdział 40 wiersz:

 

"A to jest wola Ojca mego, aby każdy kto widzi Syna(...)”

 

I tu musimy to zobaczyć o czym teraz Pan Jezus mówi, my nie widzieliśmy Syna, Jezus mówi to do tych ludzi, którzy Go w tej chwili widzą i do nich to skierowuje:

 

„Aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, że On jest Synem Bożym, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym"

 

A więc ludzie widzieli Go, widzieli człowieka i teraz widząc Go mieli uwierzyć, że On jest Synem Bożym. Dlatego powiedział do Piotra: Piotrze, to nie ciało i krew ci to objawiło, ale Ojciec Mój w niebie ci objawił, że Ja jestem Synem Bożym. A więc oni mieli dylemat widzieli człowieka, a mieli uwierzyć, że On jest Synem Boga. Wydawałoby się, że nam jest łatwiej, a jednakże nadal my też musimy uwierzyć, że On jest Synem Boga, Ten Jezus Chrystus, aby zacząć co? Będziemy mówić co dalej, żeby dla nas to było sprawą oczywistą. Ewangelia Jana 3 rozdział 36 wiersz:

 

„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim.”

 

A więc mamy zarazem coś wspaniałego wyniesienie do życia wiecznego, a z drugiej strony gniew Boży. A więc kto wierzy w Syna ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna nie ujrzy żywota. A więc kto wierzy, że On jest Synem. Kolejną rzeczą jest słuchanie, co Syn do mnie i do ciebie mówi. Bo jeśli nie będziemy się Go słuchać, to gniew Boży nadal na nas jest. Więc posłuszeństwo, znowuż jako ludzie jesteśmy prowokowani do takiego życia bezprawnego, takiego no żyję, bo żyję po prostu. A Bóg mówi: Nie, od chwili kiedy wiesz, że to jest Mój Syn, otrzymujesz życie wieczne, możliwość życia, ale otrzymujesz też obowiązek słuchania się Go, posłuszeństwa. Ojciec przesuwa posłuszeństwo, które należy się Ojcu na Syna, abyśmy wszyscy byli posłuszni Jego Synowi. A więc kto wierzy, że On jest Synem, słuchać zaczyna Syna jako Tego, który decyduje o tym wszystkim teraz. Zaczynamy Go poważać i szanować. To jest też bardzo ważne. W doświadczeniu tego tak jak być powinno, chociaż Go nie widzimy w nas jest taka pewność, że On jest, jakbyśmy Go widzieli. To jest ta wiara, która jest pewna, że On jest. To jest tak jakbyśmy Go widzieli chociaż Go nie widzieliśmy. I to potrzebujemy, żeby w nas było, bo wtedy Go słuchamy, On jest dla nas wyrocznią, nie jest jakimś tam Chrystusem, co coś opowiada, a my sobie żyjemy jak chcemy i mówimy, że żyjemy i my jesteśmy chrześcijanami, tylko On żyje w nas poprzez to kim On jest. A Jego słowa ożywiają nas coraz bardziej i stajemy się według tych słów takimi jak On do nas mówi. I czyni to Pan. Wiemy, że wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe, jak pisze apostoł Paweł. A więc jeśli słuchamy Jezusa, to i wiara nasza rośnie. A więc coraz bardziej jesteśmy pewni kim jest Jezus Chrystus i coraz poważniej traktujemy to, co On do nas mówi, co jest zapisane w Biblii, zaczynamy szanować Jego słowa zapisane w Słowie Bożym, zaczynamy kosztować, że to jest prawdziwe życie. Słowo żywota to jest życie wieczne, a więc słowo żywota, gdy napełnia nas napełnia nas życie wieczne. I wtedy doznajemy, że to jest chrześcijaństwo, to właśnie o to Bogu chodziło, żebyśmy byli przemieniani coraz bardziej, coraz bardziej pod wpływem Bożej nauki i działającego w nas Ducha Chrystusowego, abyśmy dorastali do tych wymiarów Chrystusowych. A inaczej, jeśli nie będziemy się słuchać Syna, no to wtedy gniew Boży ciąży. No bo, co człowiek zyska, no wiem, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym i Go się nie słucha człowiek no to podlega pod gniew Boży, no bo jeśli wie, że jest Synem Bożym i nie słucha się, to jest po prostu człowiek, który nie chce się słuchać się Syna Bożego. Tak samo jak tam, co czytaliśmy wczoraj, że co stanie się z ludźmi, którzy nie chcieli Go słuchać, trafią do gehenny. Nie chcieli Go uznać. W Ewangelii Jana też 5 rozdział  24 wiersz:

 

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota.”

 

 Jezus mów nam bardzo wyraźnie, gdy my wypełniamy to patrząc na Niego sprawcę i dokończyciela naszej wiary, słuchamy słowa Jego i wierzymy Ojcu, który Go posłał, mówi: Macie żywot wieczny, Ja mieszkam w was, macie żywot wieczny, a ten żywot wieczny chroni was przed tym starym życiem. Gdyż żywot wieczny jest silniejszy od starego życia, bo pośród starego życia żywot wieczny nigdzie się nie skalał, w doskonały sposób przeszedł ziemską wędrówkę i zdobywszy wszystko dla nas poszedł do Ojca. A więc również Jezus mówi, że jeżeli będziemy się karmić Jego ciałem i krwią też będziemy właśnie mieli Jego życie wieczne w sobie, On jest tym życiem, więc karmiąc się Nim mamy Jego. To jest sprawa oczywista.

Ew. Jana 10 rozdział i od 27 wiersza:

 

Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną.„

 

Owce słuchają głosu pasterza.

 

„I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.„

 

A więc owce, które słuchają idą za Nim i Pasterz daje im Swoje życie, owce żyją dzięki Pasterzowi. Znowuż słuchamy i idziemy za Nim, bo On nas pociąga. To jest piękne, kiedy sam czy sama doświadczasz jak idziesz za Nim, doświadczasz, że idziesz za Jezusem, że myślisz o Nim, szukasz Jego rozwiązań, czytasz Słowo Boże, modlisz się do Niego, widzisz gdy coś nie tak jest, potrzebujesz korekty, a więc normalną masz więź z życiem wiecznym, z Jezusem Chrystusem, stajesz się jedno. I ten wpływ Jezusa coraz bardziej przemienia nas, coraz bardziej i stajemy się spokojniejsi, stajemy się wytrwali, stajemy się stabilni. Tak jak Jezus zaczynamy wygrywać, zaczynamy szanować czas, który dostaliśmy tutaj, aby go dobrze wykorzystać. A wiemy, że życie przyszło do nas, aby jak najwięcej ludzi zostało uratowanych z tej ziemi. Normalną rzeczą jest, że zależy nam na tym, żeby inni też zobaczyć Jezusa i zobaczyć, że to jest dla nich życie i całkowita zmiana tego wszystkiego, sposobu myślenia czy postępowania. Im szybciej to rozumiemy i w tym trwamy, tym lepiej, bo się nie opieramy wtedy, bo przecież jak mielibyśmy się opierać życiu wiecznemu, które zbawia nas, które ratuje nas, które łączy nas z Ojcem i które wprowadza nas do wieczności tam. Jedynie wtedy kiedy zaczniemy gdzieś wątpić, być niepewni, wtedy zaczynamy się chwiać jak bezbożni, wtedy jest kłopot. W Ewangelii Jana też w 17 rozdziale 2 i 3 wiersz:

 

„Jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś. A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.” 

 

I znowuż poznanie, my często poznanie łączymy z wiedzą, a tu poznanie jest z praktyką, z doświadczeniem życia. Poznawanie życia Ojca i Syna w codzienności. Tak jak Ja przez Ojca żyję, tak wy przeze Mnie żyć będziecie. Znowuż kosztowność poznawania łączy się z codziennym doświadczaniem wpływu życia Jezusa Chrystusa w naszym codziennym tutaj przebywaniu na tej ziemi. jesteśmy wtedy jak pielgrzymi i wychodźcy, nie jesteśmy tu jak mieszczuchy zamieszczeni, przybici kołkiem do czegoś tutaj ziemskiego, jesteśmy wolni by żyć dla Pana. Wiemy, że mamy życie i to wieczne, a więc nie łączymy życia z życiem przemijającym i nie mówimy: No, fajnie mi się żyje, bo mam to, bo mam to, bo mam to. Nie, wspaniale mi się żyje, bo żyję dzięki Jezusowi Chrystusowi i te rzeczy nie przeszkadzają mi tutaj podążać do wieczności. One są, ale ja jestem wolny od tego, żeby uzależnić się od tych rzeczy. Mogę korzystać z nich, ale nigdy te rzeczy nie zawładną mną, ponieważ żyję dzięki Jezusowi, a nie dzięki tym rzeczom. Radość mam dzięki Jezusowi, a nie dzięki rzeczom, czy ludziom, w ten sposób patrząc jakby. Tak samo jak Pan Jezus.

W Liście do Rzymian w 2 rozdziale, a więc wiara, słuchanie, poznawanie. To jest bardzo ważne, ponieważ to jest codzienność naszego funkcjonowania. I w 7 wierszu czytamy:

 

„Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny;„

 

Mówiliśmy o tym dobrym uczynku tam kiedy dorastamy i zaczynamy wybierać między dobrem a złem. A więc, którzy wybierają dobro to są ci, którzy dążą do chwały, czci i nieśmiertelności i oni otrzymają żywot wieczny. To życie Chrystusa coraz bardziej uwidaczniające się w nas tak jak wiemy, znajdzie pełnię, kiedy wróci Jezus po nas i wtedy przyobleczeni w Niego, tacy jak On doskonale będziemy mieli już pełnię życia wiecznego, bez żadnych już doświadczeń ze starym życiem, nie będziemy musieli już toczyć bitwy z przeciwnością starego sposobu wyciągania wniosków, starego sposobu osądzania, starego sposobu szukania swojej sprawiedliwości, już nie będzie, bo w Jezusie tego nie ma. Tu jeszcze musimy rozważać, nie raz nam się po prostu zdarzyć może, że coś się nam nie powiedzie. Po to jest krew Jezusa, oczyszczenie, ale tam już nie będzie w ogóle z tym żadnych wydarzeń, bo tam już nie będzie starego w ogóle nie będzie tego ciała, które poznało różne rzeczy, nie będzie już, będziemy mieli ciało podobne do ciała Jezusa Chrystusa. A więc kiedy w ten sposób dążymy, to jest to opieranie się na działalności właśnie Ducha Świętego w nas.

Księga Izajasza 35 rozdział 10 wiersz, czytamy o tej drodze Bożej:

 

 „I wrócą odkupieni przez Pana, a pójdą na Syjon z radosnym śpiewem. Wieczna radość owionie ich głowę, dostąpią wesela i radości, a troska i wzdychanie znikną.”

 

To o czym mówimy stanie się, wykona się. Z radosnym śpiewem, będziemy śpiewać pieśń Baranka, bo to już jest zapewnione, nie będziemy innej pieśni śpiewać, tylko pieśń Baranka, której w sumie się uczymy już tutaj, w codziennym życiu dzięki Jezusowi Chrystusowi, uczymy się słów tej pieśni. A więc będziemy śpiewać tą wspaniałą pieśń uwielbienia i wieczna radość, bez końca radość stanie się naszym udziałem. Dzisiaj mamy radość z Jezusa, radość, że On nam pomaga, że On nam otwiera umysł, otwiera serce, dociera do nas, cieszymy się, że jest taki troskliwy, że nie chce nas stracić, że zależy Mu na nas. Ale tam już będzie radość już nie tyle z tego, że nie chce nas stracić, ale radość z bycia z Bogiem. I o to właśnie toczy się całe to doświadczenie. Dlatego przyszło do nas życie wieczne, a nie krótkotrwałe życie. Ta radość spotkania z Bogiem nie może mieć końca dlatego przyszedł Jezus do nas, nie ktoś inny. Chwała Bogu za to. Amen.